Tegoroczny cykl
"Bażantarni XC" rodził się w wielkich bólach.
Jednak od pewnego czasu nauczyłem się żyć z bólem.
Nie jestem człowiekim orkiestrą o czym to
niejednokrotnie przekonywałem się na własnej skórze.
Pozostaje jeszcze kwestia rutyny, a w tą staram się
nie popadać ponieważ wiem, że często bywa zgubna.
Pragnę w imieniu organizatorów przeprosić
wszystkich uczestników za wszystkie mniejsze i większe
niedociągnięcia oraz jednocześnie podziękować
wszystkim tym którzy nas rozumieją, wspierają i
pomagają. Wszystkim malkontentom powiem, że to co
robimy, robimy z zapałem i społecznie. Organizacja
zawodów wcale nas nie przerasta, a błędów nie
popełnia tylko ten ... i tak dalej.
Ucieszyła mnie
frekwencja (96) - choć mogła być większa, a
szczególnie w tych najmłodszych kategoriach.
Ucieszyli mnie starzy dobrzy znajomi - choć nie
mogliśmy sobie zbyt wiele pogadać, a szkoda.
Trasa - duża pętla
Trasa którą wymyślił Jurek Kłoczewiak, wreszcie
jak się wydaje zaspokoiła większość Waszych
oczekiwań. Tradycyjna rozjazdówka ma służyć
przede wszystkim kibicom, poprawia jednak także
wasze bezpieczeństwo i pokonanie wąskiego gardła
które mieliśmy na "zjeździe Łopatki"
tym razem pokonywanym pod włos. Małe serpentyny i
przejazd przez mostek. Dojazd do "przegibka"
i dalej zielonym do ulubionego przez wszystkich
Belwederu po którym zaliczenie "góry Roberta"
to już tylko formalność. Ostry zjazd i potem dużo,
dużo prawie płaskiego. Jeszcze jeden mostek i na
sam koniec gdy czujność wszystkich uśpiona była w
99% następowała wspaniała "Jurkowa ściana płaczu".
Końcowy objazd tarasów przy muszli koncertowej
zawsze dodaje wszystkim sporo animuszu ponieważ tam
jest trochę publiczności. ... ciężko było
?
Euzebiusz zwany
"Zebem" lub "Orłem z Redy"
stwierdził, że ściganko było krótkie i
dziecinnie proste. Skoro tak to dlaczego z 62
zawodników startujących na dużej pętli, aż 17
nie udało się ukończyć wyścigu. Defekty sprzętu
i ludzie którzy po pierwszym okrążeniu zsiadali z
roweru z goryczą porażki. Następnym razem będzie
... . Zobaczymy.
Największą
frekwencję odnotowaliśmy w elicie lecz tu istnieje
problem innego rodzaju, którego nikomu jeszcze nie
udało się rozwiązać. Zawodowcy i amatorzy czyli
pozorna granica dla niektórych jest bardzo istotna
lecz większość ściganie traktuje jako przednią
zabawę. Brawo.
Uważni powinni zauważyć
brak silnej ekipy z Bartoszyc. Jedyny ich
reprezentant Wojtek Makutynowicz wspaniale walczył w
kategorii juniorów.
Szczególne podziękowania
Gwiazdowskim za wujka, Euzebiuszowi za Ballady,
Przemkowi za jazdę z 16, Mariuszowi i Kubie za
"o jak fajnie", Jakubowi za zmianę imagu,
Slaszowi za dziwne okularki, Panu Franciszkowi za
Kartuzy, Pobłockim za Bytów i ..... za
.....
HISTORIA BAŻANTARNI
XC