BAŻANTARNI XC 2004
23.05.2004 - I EDYCJA - POLANA ZA MUSZLĄ


start przedszkolakówedycję zawodów zapamiętam dobrze z powodu uzasadnionych obaw o frekwencję. Gdzie nam organizatorom - amatorom do tych prawdziwych. Nałożyło się na siebie wiele przeciwności losu na które jako organizatorzy BAŻANTARNI nie mieliśmy żadnego wpływu. Sprzysięgły się wszystkie złe moce, myślę sobie. Niejaki Zeb pocieszał mnie - "kto jedzie na Bażantarnię - ten jest król, kto na Bike Tour - ten srul" - przyjaciół poznaje się w biedzie.
Dobrze, że chociaż załatwienie większości spraw formalno-prawnych odbyło się prawie bezboleśnie, a sobotnie znakowanie trasy przebiegało w miarę sprawnie i był czas na omówienie kilku dodatkowych istotnych szczegółów.
Niedzielny poranek - czuję jakiś dziwny niepokój choć wszystko przebiega prawie zgodnie z planem. Znajomi są nawet bardzo zdziwieni, że zachowuję się, aż tak spokojnie. Ruszam z Jurkiem na trasę zerknąć jeszcze na szczególiki - w przypływie wspaniałej dobroci dzwonię radosny do Gwiazdowskich - "i co, jedziecie, gdzie jesteście? - słyszę - zaraz jedziemy sobie, ale na rybki". Szok - więc zdrada w pełnym tego słowa znaczeniu. Gdy wracam na polanę startową zastaję ich na miejscu, głupi żart, ostatnia rolka taśmy leci w stronę Krystyny - co to prima aprilis! Zaraz po nich pojawiają się ludziska z Bartoszyc pod kierownictwem Janka Gieglisa. Muszę otworzyć biuro bo to prawdziwa banda. Kilka osób - parę nowych twarzy.
Wszystko pomału rozkręca się. Łamie mnie w kościach bo widzę, że o porządnej frekwencji możemy naprawdę zapomnieć, jednak przeżywam prawdziwy przyjemny szok - pierwszy z Wielkich spogląda na mnie Jaro. Co mam mu powiedzieć? Pytam się grzecznie - to wy tam nie macie gdzie jeździć, jest przecież BT? Pojawiają się potem jeszcze Michał Bogdziewicz i Piter zwany Sopockim Killersem i Krzysiu Drabik co dzień wcześniej wygrał na Family Cup w Sopocie. Jest Wiesia i Aga - oj będzie żenska rywalizacja! Kuba Stencel z "Wielkim Trenerem" Mariuszem - wszystkich nie jestem w stanie wymienić, musicie popatrzeć na wyniki. Prawdziwą gratką są przybysze z Chełmna - państwo Rutkowscy którzy wystawiają trójkę "młodych gniewnych". Pojawia się jedna wypowiedź która mnie cieszy - "wolałem przyjechać do Elbląga niż tam jeździć po końskich kupach", której autora zachowam w tajemnicy.

przedszkolaki ruszyły mocnoStartujemy od przedszkolaków. Pełne skupienie, rodzice i opiekunowie chyba przeżywają to bardziej niż same maluchy. 500 gorących metrów! Następni zawodnicy 7-9 lat pierwsze wywrotki - ups. 10-12 kolejna walka do upadłego pomimo najsłabszej obsady. My ściganko obserwujemy i już dekorujemy tych najmłodszych. Tu jeszcze karcher firmy "Cleaner" ma mało roboty.
Przychodzi teraz pora na tą poważną pętlę. Wojsko i harcerze rozstawieni, karetka od dawna w pełnym pogotowiu. Startują juniorzy młodsi i mastersi, chwilę po nich młodzicy wraz z weteranami oraz na samym końcu kobiety. Układ ten został wypracowany w ubiegłym roku - prosty w sędziowaniu i dający kibicom możliwość wszechstronnej obserwacji na trasie. Sędzia główny Jan Ponichtera bardzo czujny, korzysta z pomocy Marka Kamm (Mareckiego). Różnorodność na trasie która ułożona została z myślą o tych mocnych i tych trochę słabszych. Młodzik Kuba Stencel podczas pokonywania dwóch 6 kilometrowych pętli dubluje ostatniego czyli ósmego zawodnika swojej kategorii. Mamy jak to zwę profesjonalnie amatorskie zawody. Senior Gieglis mówi coś o technicznej trasie - poważnie? Wszak były tylko zwane w naszym miejscowym slangu: - mały podjazd na rozbiegówce potem szybki odcinek i "zakopianka" - leśne błotko, trochę szutru, znów błotko (wspaniale to rozjeździliście) kawałeczek łąki i błotna droga podjazdowa. Dalej dojazd zupełnie nową drogą do Belwederu, zjazd z niego co się zowie i dalej sam zielony szlak zakończony schodkami (ponoć je bardzo polubiono - a już fotoreporterzy bankowo) i jeszcze Góra Łopatki z takim sobie wąskim zjazdem do polanki.

dzieciaczki 7-9 lat nasza najmłodsza zawodniczka juniorzy młodsi i mastersi zostali wrzuceni do jednego wora wystartowali spokojnie :-)
wsród młodzików można wypatrzeć Eugeniusza Bogdziewicza sex women dekoracja dziewcząt 7-9 lat dekoracja chłopców 7-9 lat
Wiesia Stachańczyk z tatą dekoracja żaków elita z boczku elita od czoła

Ostatni wyścig - czyli ten ponoć najważniejszy - elita i cząstka juniorów (!!!) . Pojawiają się gościnnie - Diablo i AN w celu kibicowania i pstrykania zdjęć, a u nas - aż nudnie punktualny start o 13:15. Piętnaście minut później głośny szmer wśród kibiców, Michał Bogdziewicz kończy pierwsze okrążenie. Dużo ludzi w tym zawodnicy którzy już zakończyli rywalizację obserwuje ściganko na trasie co uniemożliwia nam przeprowadzenie dekoracji poprzednich kategorii. Ponieważ mam chwilkę wolną więc rzucam w mikrofon kilka nazwisk przejeżdzających zawodników których mogę rozpoznać. W okolicach startu jak to zazwyczaj bywa - dają z siebie pełną moc.

Podczas trwania wyścigów na dużej pętli trzy razy otrzymałem informacje o zgubieniu trasy przez zawodników (odwieczny problem - ktoś zrywa taśmy). Wojsko i harcerze obstawiają wszak newralgiczne punkty. Straż Miejska zabezpiecza drogę główną. Nad całokształtem trasy czuwają: Grześ Kozłowski, Rafał Jarosz (Aveus) i Marcin Grądziel. Arek po banerkowej robocie na polanie pstryka gdzieś tam w lesie zdjęcia. Przy biurze zawodów rodzinki: Piotrowskich, Kozłowskich i moja. Jeszcze wiele osób pomogło w przeprowadzeniu zawodów.

wszystkim serdecznie dziękuję
kierownik zawodów Jerzy Kłoczewiak

ekipka kosiarzy z Bartoszyc i Wudukajm testuję rowerek Mariusza S. panie DD czyli Dorotka i Daria - młodziczki kobiety w pełnej krasie
dekoracja elity - tu pobiliśmy rekord świata w szybkości dekoracji 26 ELBLĄSKA DRUŻYNA HARCERSKA - HARCERSKIEJ SŁUŻBY RUCHU "RANGERS" dekoracja młodzików w szale radości chciał im wyrwać rączki
z pełnym sukcesem zadebiutowała u nas usportowiona dziatwa państwa Rutkowskich z Chełmna Jakub i Mariusz Michał Dargacz i jego pierwsze złoto Racing Team - SOPOT KILLERS

HISTORIA BAŻANTARNI XC