Pogodny poranek i wielka lub rzekłbym nawet zajebista tęsknota za BXC wyrwały mnie
wbrew zdrowej logice z domowych pieleszy. Po profilaktycznym spryskaniu się OFF-em dotarłem na słoneczną
startową polanę i stanąłem sobie grzecznie z boku, by nie wzbudzać niepotrzebnych emocji.
Pytany przez ludzi co jest grane uśmiechałem się grzecznie i taktownie
do sytuacji - kto zna
temat ten wie o co chodzi. Biuro zawodów w całkowicie odmłodzonym składzie
pracowało pełną parą bardzo sprawnie prowadząc zapisy. Amatorska lecz
jak zwykłe podniosła atmosfera zawodów udzielała się chyba wszystkim przybyłym
zawodnikom i gościom. Miała także miejsce krótka i szczera rozmowa z
moim zdaniem jedynym pozostałym jeszcze na posterunku organizatorem
którego w tym momencie naprawdę wielce podziwiam.
Gdy zaczęły się wyścigi najmłodszych kategorii na małej pętli
udałem się w miejsce obserwacyjnie newralgiczne, by kibicować młodym adeptom
kolarstwa. Z oddalonej nieco mety słychać było pokrzykiwania
rozentuzjazmowanych rodziców, które
momentami przechodziły w jodłowanie połączone z pianiem (jakież to wspaniałe). Po powrocie
na polanę startową miałem jak nigdy dotąd
mnóstwo czasu na rozmowy z znajomymi, a poruszane tematy dotyczyły
głównie pogody i otaczającej nas przyrody. Chcąc zrobić kilka ciekawych fotek promujących zawody,
(wszak nie pierwszy raz będąc na wyścigach rowerowych),
świadomie popełniłem kardynalny błąd i stanąłem w obrębie taśmy -
zostałem w nagrodę zrugany i pouczony, że stanowię wyjątkowe bardzo poważne zagrożenie - szczerze mówiąc
poczułem się jak gówniarz i delikwent. Chwilę potem w desperackim akcie
skruchy i celem zadośćuczynienia,
wspomogłem domorosły wolontariat i pozwoliłem sobie przełożyć taśmę blokującą dalsza
jazdę kategorii 10-12 lat.
Podczas trwania wyścigów na dużej pętli było już tylko lepiej, a moim ulubionymi fragmentami na
których się skupiłem był "mostek Fransa", "zjazd fotoreporterów"
oraz "zjazd z Góry Roberta". Podczas kolejnej wizyty na polanie jeden z
zawodników zgłosił do mnie protest o drobnych rozbieżnościach w wersji
internetowej z rzeczywistością - nie
mogłem mu jednak sensownie poradzić.
Skupiłem się więc nad przeprowadzanymi
dekoracjami i startem elity po czym znów udałem się w las by dopingować
i cykać fotocycle tej właśnie kategorii.
pozdrawiam niniejszym wszystkich rowerowych
zapaleńców i już trzymam kciuki za kolejną edycję BXC zaplanowaną na
pierwszą niedzielę września
Darecki
|