.


2006


IV WYŚCIG - 01.10.2006 - POLANA Z WIATAMI

FINAŁ BXC 2006


Podobnie jak podczas poprzednich tegorocznych wyścigów tak i teraz zająłem się bacznie konstruktywną obserwacją która tylko w małym stopniu obejmowała aspekty czysto sportowe. Już sama początkowa frekwencja stanowiła dla mnie bardzo miłe zaskoczenie. Zakończenie piątego już cyklu imprezy przeprowadzonej przez UKS NEKSUS pod szyldem Bażantarnia XC czyli popularnego BXC podniosło mnie na duchu totalnie. Pomimo, iż z jedynie słusznych powodów świadomie zrezygnowałem z pomocy w organizacji imprezy to jednak z całego rowerowego serca byłem za i nawet nie przeciw. Przysięgam więc uroczyście, iż żadnych dokumentów BażGate nie sporządzałem i dlatego kilka incydentalnych uwag puściłem szybko w zapomnienie.
Starty przedszkolaków i dzieci absolutnie rozkręciły atmosferę zawodów, a ja kibicowałem tym którzy moim zdaniem zachowują się normalnie, a wręcz dadzą się lubić i szanować.
Chwilę później jedno z największych życiowych wyzwań stanęło przed żakami pokonującymi średnią pętlę z przeprawą przez potok. To miejsce skupiało sporą grupę fotoreporterów i jakież było moje zdziwienie gdy bez wypinania pokonał je Marcin Rutkowski z UKS Chełmno - przykro, że tylko nieliczni zauważyli fakt, iż kolega w swojej kategorii wiekowej wywalczył w Kielcach Mistrzostwo Polski Amatorów.
Gdy zawodnicy ruszyli na dużą pętlę było już tylko ciekawiej i weselej. Trasa okazała się jak to bywa w Elblągu bardzo wymagająca, a ja w słodkim lenistwie pstrykałem fotki i gorąco kibicowałem - a chociażby Tomkowi :-)
Przed wyścigiem elity zaobserwowałem banalną ingerencję zawodników w układ podłoża trasy oraz skorzystałem z czasowej przerwy i objechałem dużą pętlę męcząc się okrutnie. Każda rywalizacja ma swoich bohaterów i tak też było tym razem. Krzysztof Drabik pojechał świadomy założonego celu i chociaż tym razem nie wygrał to podczas dekoracji klasyfikacji generalnej mógł bezproblemowo otworzyć szampana.

Dokonałem kilku arcyciekawych osobistych spostrzeżeń które pozwolę sobie ująć w krótkim podsumowaniu, a które to mogą być dla niektórych niezrozumiałe.
Najbardziej uśmiechniętą zawodniczką zawodów była Wiesia z Sopot Killers jadąca w koszulce Neksusa. Najbardziej ciekawskim i zadowolonym zawodnikiem był Patryk z Chełmna, a największym pechowcem Bartek z Elbląga. Najmilszymi kibicami okazali się chełmnianie pod wodzą Państwa Rutkowskich. Najbardziej pucharowo usportowioną rodziną Państwo Krajkowie. Mój uśmiech będący skromnym podziękowaniem za rozmowy dedykuję zaś: Boliusom, Dorszom i Gwiazdowskim. Wszystkim pozostałym wypadałoby pokazać kciuk wyciągnięty ku górze.
Czuje się zobowiązany podziękować organizatorom za to, że całkiem niespodziewanie dostałem statuetkę za pomoc w BXC (???)

Dawnymi laty ukazywało się po każdym wyścigu BXC kilka relacji. Pamiętam ten fakt doskonale i doceniam tym bardziej, że teraz pozostałem jakby sam pozostał na placu boju.

Czy spotkamy się w 2007 roku ?

Darecki