Jak przystało na lokalnego
miłośnika wszelakich rowerowych poczynań powitałem na dworcu PKP grupę roweromaniaków i bezpiecznie doprowadziłem ich do Kadyn.
Trasę 20 km potraktowali jako rozgrzewkę i dotarliśmy tam po 55 minutach.
W okolicy startu maratonu
jak to zazwyczaj bywa panowała bardzo podniosła atmosfera i mnóstwo
fotoreporterów robiło sobie wypasione fotki. Przycupnąłem więc spokojnie i ja,
fociłem sobie małe conieco swoim gumkowym aparacikiem.
Po uroczystym starcie udałem
się w miejsce bardzo pobliskie i tam widać już było pierwsze jaskółki rowerowej
rywalizacji.
Następnie ulokowałem się
opodal Tolkmicka przy przejeździe przez bród na Stradance. Warto było tam
kibicować i gdybym miał (lepsiejszy) sprzęt wyszłyby całkiem niezłe zdjęcia.
Zjazd do Kadyn oraz
obserwacja rywalizacji przy końcówce pierwszej pętli uwieńczyły moje dzieło.
|