Kolejny rekord frekwencji podczas EINO i moje miejsce na pudle wywalczone z wielkimi przygodami.
Startujemy z rozkopanego Placu
Słowiańskiego przy
akompaniamencie Naczelnego
Tubowego. Za towarzysza niedoli
mam trenera Mikołaja który
niespodziewanie wpadł na imprezę
by sprawdzić naocznie moje umiejętności
i styl jazdy.
Pierwszy problem powstał był
przy R.O.D na Świętego Floriana.
Właśnie tu 26 lat temu
obtańcowywałem moją ślubną. Tym
razem wykonałem taniec chocholi
i szukając bezskutecznie numeru
telefonu. Wykonałem fotkę w
stylu „tu byłem” i ruszyłem na
Dębową gdzie bezproblemowo
zaliczyłem zadanie odzieżowe.
Święty Florian nierychliwy, lecz
sprawiedliwy spowodował, że
napotkana grupa rowerzystów
wyprowadziła mnie z błędu.
Chodziło nie o numer telefonu
lecz o numer terenu. Mój
okulista będzie miał co robić.
Jak nic czekają mnie okulary
typu "musztardówki". Mikołaj krzycząc dopinguje mnie na Marymonckiej. Opadłem z sił i nawet nie walczę. Niech się dzieje wola niebios. Sędzia Marecki w jednym punkcie ma wątpliwości do mojej technicznej 7 odczytując ją jako 17. Sprawa zostaje rozstrzygnięta na moją korzyść. Sam się dziwię, że zająłem zaszczytne drugie miejsce. Trener Mikołaj mruga okiem i mówi, że jest OK.
|