Tradycyjnie w miesiącu lutym rządził organizacyjnie kolega Tomar. Biorąc poprawki na przysługujące tej porze roku mrozy oraz oryginalne domorosłe pomysły organizatora nie byłem w stanie przewidzieć co się może wydarzyć. 
 
Temat oparł się o stare dobre "Społem" które organizator postanowił sponiewierać liczeniem stopni schodów, okien, kas i balkonów. Nie bał się złamać wcześniej ustalonego przez siebie regulaminu i chciał pozbawić mnie mapy zaliczając na starcie pięć minut karnych.
Na mecie okazało się, że miałem całkowitą rację w kilku punktach lecz fakt, że dzisiaj zdobyliśmy całe dwa medale olimpijskie spowodował, że organizatora opiłem i pożarłem kawałek ciasta. Czkawki nie dostałem lecz na Robotniczej sklep ma magazyn, a stopni było równo 30. 

Zakamuflowany sprytnie zajebisty temat przewodni przerósł nieco uczestników i organizatora także.
Tomar ja Ci tego nie wybaczę chyba, że ...

---