Pomimo małej frekwencji na
trasie walczyliśmy i bawiliśmy
się wspaniale, ale to nic.
Z dziesięciu punktów kontrolnych
do zaliczenia dwa okazały się
nieco kontrowersyjne, ale to
nic.
Wiadomo, że Alleycaty rządzą się
swoimi prawami co do roczników i
paneli słonecznych, ale to nic.
Ma mecie krótkie podsumowanie,
ale to nic,
W myśl założenia organizatora
każdy z uczestników dorzucił się
do kosza ze słodyczami i
ruszyliśmy w nieco okrojonym
składzie do Elbląskiego Domu
Dziecka. Początek nieco
nieśmiały lecz potem wszyscy się
mocno rozbrykali. Uśmiechy i
wdzięczność dzieciaków bezcenne.
Muszę przyznać, że zakończenie
dzisiejszego Alleycata rozwaliło
mnie dokładnie.
Wątek organizacyjny
można obserwować na: Elbląskim Forum Rowerowym