Pobudka o drugiej w nocy po zaledwie trzech
krótkich godzinach udawanego snu to już moja
harpaganowa tradycja. Kilka minut po trzeciej podjeżdża
Arek który wcześniej zdążył już zapakować Jurka.
Tym razem rowerki podróżują samochodem osobowym -
stara gwardia poległa. Do Kościerzyny docieramy kilka
minut po piątej, sekretariat pracuje pełną parą więc
zapisy to kolejny już raz bardzo przyjemna formalność.
Niepokoi mnie jednak nieobecność - naszej rodzynkowej
uczestniczki TEAMU ASR Wiesi, wszak ma dziś przejść
Harpaganowy chrzest. Rozpakowujemy rowery, pojawia się
owa dama we wspaniałym humorze i z silną obstawą. Z
szkoły wywleka się kolejny debiutant Marecki który
przybył do Kościerzyny pociągiem poprzedniego dnia.
Nie ma co zwlekać udajemy się na kościerski rynek. Po
drodze mijamy panny z mapami które pomimo komplementów
pozostają całkowicie niewzruszone - szkoła tajemnicy
działa. Na rynku szef Wojtek zagadnięty o to czy będziemy
mieli przyjemność zajechać na Wieżycę mówi, że w
nocy padał deszcz, za to wspaniałomyślny Karol zezwala
na wydanie map, aż 3 minuty przed godziną zero.
Kolorowe i po ciemku wyglądają wręcz wspaniale.
Patrzę na mapę i myślę jak wyjechać z Kościerzyny?
Sensownymi na dobry początek wydają się 1, 2 lub 3.
Wiesia jako wybitna znawczyni pewnej części mapy
prowadzi nas na swoje "rodzinne" Lisaki. W
ciemnym lesie na mokrym asfalcie Marecki podczas
karambolu załatwia sobie kolano oraz nowe spodnie.
PKT
1 - 6:55
W dalszych ciemnościach ruszamy w kierunku
miejscowości Rotembark. Rozwidnia się, pędzimy niczym
skład Intercity do Juszek, droga piękna i prosta jak
drut. Jest nawet czas na rozmowę z Leszkiem Pachulskim i
Slaszem.
PKT
11 - 7:20
Kierujemy się na zachód - Skoczowo - Czarlina
i dalej leśnymi duktami w kierunku Piechowic. Z tyłu
pada hasło "stój" - co tym razem mogło się
wydarzyć - nic wielkiego Jurkowi pękła jedynie rama.
Postanawia zaliczyć jeszcze punkt do którego pozostał
jakiś kilometr.
PKT
13 - 8:00
Jurek niestety z bólem serca zawraca do Kościerzyny,
my ruszamy dalej - Piechowice - Leżuchowo - Kalisz -
Trawice. Punkt położony nieco w dole na południowym
brzegu jeziorka zdobywamy pokonując ostatnie i najważniejsze
200 metrów z buta.
PKT
19 - 8:40
Kilka minut po nas meldują się tu chłopaki z
Truso - na poprzednim Harpaganie w Bytowie jechaliśmy
razem, dziś zespoły próbują swych sił samodzielnie.
Wyruszamy, a oni doganiają nas na wysokości Szklanej
Huty i do następnego punktu przez Lipuską Hutę
jedziemy razem. Przy wyjeździe z punktu pierwszy raz
zwracam uwagę na samotnie jadącą zawodniczkę - będziemy
się widzieć na trasie jeszcze kilka razy - ASR
pozdrawia Małgorzatę 699
PKT
6 - 9:17
Na punkcie całe mnóstwo piechurów którzy
patrzą się na nas błagalnie. Wycofujemy się szybko
ponieważ kilku gości pomimo ogromnego zmęczenia wygląda
na czynnych ludożerców. Czyżby znów zawiązał się
elbląski tramwaj? Jest to czysty przypadek, lecz widzi
to wszystko Diablo którego mijamy po drodze. Tramwaju
nie ma, jednak przez Lipusz i Lubiszewo jedziemy razem z
brygadą Truso, aż do leśniczówki Zdroje.
PKT
10 - 9:56
Tu ASR zostaje troszeczkę dłużej robiąc
sobie dziesięciominutową przerwę. Bractwo wyciąga
kanapki i telefony, żołądki dostają kęs strawy, a
rodziny zostają powiadomione o naszych dotychczasowych
wyczynach. Po dojechaniu do szosy trochę podkręcam
tempo. W odpowiednim momencie odbijamy w lewo na Gostomko.
PKT
16 - 10:28
Na punkcie zastajemy chłopaków z Truso a
minimum postoju sprawia to, że ruszamy tuż za nimi mając
ich w zasięgu wzroku. Gubią nas jednak przed
Gostomiem,tu zmuszony jestem podjąć decyzję - skróty
czy pewny asfalt. Ze wzglęgu na treking Mareckiego pada
na znacznie dłuższy asfalt - Stężyca - Klukowa Huta i
telefon od Mareckiego (poczekajcie - a guzik) musi nas
dojść albo przepadł w butach - Mściszewice. Zanim
dojeżdżamy do punktu robimy mijankę z Trusakami którzy
jadąc zdecydowanie krótszą drogą zaliczyli już punkt.
PKT
17 - 11:25
Jakiś czas po nas na punkt wpada Slasz z drużyną,
czas rozmowy niektórzy wykorzystują na zbieranie grzybów.
Gdy jesteśmy kilkaset metrów w drodze powrotnej do Mściszewic
odnajduje się Marecki i chce zawrócić rezygnując z
zajechania na ten tłusty punkt - zgroza. Całkowity brak
ducha walki, krótka reprymenda i obietnica krótkiego
postoju w Klukowej Hucie przy sklepie. Tracimy trochę
cennego czasu ale jedziemy ponownie w czwórkę.
PKT
9 - 12:12
Gość w namiocie oprócz zaliczania punktu
prowadzi wyprzedaż używanych butów wystawionych przed
namiot oraz próbuje opchnąć nam pokaźną stertę
kamieni :-) Udajemy się w kierunku Stężycy, pod prąd
mijając Daniela Śmieję jadącego w całkiem sporym
peletonie. Gołubie - Szymbark - Wiesia z Arkiem próbują
namówić mnie na jazdę czarnym szlakiem zamiast szosą
- pozostaję jednak nieugięty. Marecki ginie na podjeździe
pod Wieżycę i odnajduje się dopiero na szczycie.
PKT
18 - 13:18
Na pokonanie odcinka z poprzedniego punktu zużyliśmy
1:06 minut - to jest najdłuższy dystans czasowy tego
Harpagana. Kosztował nas także sporo sił. Tu jednak
napotykamy najsympatyczniejszą obsadę jaka mi się
trafiła podczas wszystkich Harpaganów. Ruszamy, a
Wiesia ostrzega nas, że będziemy poruszać się bardzo
niebezpiecznym odcinkiem drogi w kierunku Gdyni. I tak
niestety jest - pomimo dwóch czarnych punktów większość
kierowców jedzie czysto debilnie, niektórzy wręcz próbują
zepchnąć nas z szosy - tylko pozdrawiam. Moja psycha
odpoczywa w Egiertowie gdzie odbijamy w prawo na Kamalę.
Jeszcze mijamy leśniczówkę Lisia Góra i już nas
witają na ...
PKT
15 - 14:00
Kolejny raz spotykam na trasie Pawła Koźmińskiego
713 - Krzyżaka z Olsztyna który w ferworze walki zgubił
swoich kompanów. Ruszamy na południe - Nowa Wieś
Przywidzka - Roztoka - Czarna Huta - rozmowa podczas
jazdy z napotkanym poznaniakiem 569 i szukając porządnego
wjazdu na punkt lądujemy w niejakim Szponie - karamba to
się urządziłem, trudno - Sztofrowa Huta i potem błotnisty
objazd jeziora Łakie - Marecki kolejny raz zostaje z tyłu.
PKT
8 - 14:57
Nad brzegiem jeziora obługa drzemie więc ich
kulturalnie budzimy. Ponieważ czas biegnie nieubłagalnie
nie czekamy dłużej czyli ostatecznie gubimy Mareckiego.
Jak się potem okazało pojawił się na punkcie 10 minut
po nas. My pędzimy jednak dalej - pytam się Wiesi co
jakiś czas jak się czuje - odpowiada za każdym razem
"dobrze szefie" lecz teraz widzę już mały
grymas na jej twarzy. Gdzie leży kres wytrzymałości
tej dziewczyny? Mijamy Szumleś Króleski i Skrzydłowo.
PKT
14 - 15:32
Na punkcie zastajemy Diabla - kolega jest wyjątkowo
rześki - następuje jedynie krótka wymiana zdań.
Intensywne strategiczne myślenie - jechać na 12 czy ją
sobie w tym momencie odpuścić? Moja weryfikacja planów
uwzględnia siłowo-bojowe nastawienie teamu - ruszamy w
kierunku Lubieszyna skąd po chwilowym sklepowym postoju
ruszamy trasą Liniewo - Orle - Stare Polaszki - Wilcze Błota.
PKT
20 - 16:30
Ostatni tłusty punkt zaliczony. Wiesia
stwierdza poważną awarię roweru - zerwana linka tylnej
przerzutki oznacza jazdę do mety na ośce - da radę czy
nie, nie ma co deliberować. Cofamy się do Wilczych Błot
i odbijamy na Nowe Polaszki. Próby odnalezienia
kolejnego punktu zdają się być w pewnym momencie
nierealne, gubię się w okolicach gdzie kiedyś już jeździłem.
Czas mija i dopiero przebłysk świadomości w okolicach
Niedamowa oraz zdecydowane TAK Wiesi powoduje, że
meldujemy się na naszym niestety ostatnim już punkcie.
PKT
7 - 17:25
Mam jeszcze czas na ostatnią fotkę i
teraz już tylko jedno hasło - META. Żadnego
kombinowania - Niedamowo - Dębogóry - Wielki Podleś.
Szarzyzna jakaś dziwna zasnuwa okolice i zaczyna lekko
kropić. Miejscowość Sarnowy i szosa do Kościerzyny -
o dziwo Wiesia musi mnie poganiać. Zapada zmrok, a mżawka
przeradza się w deszcz. Wpadamy na ulice Kościerzyny
:-)
META - 18:07 - urocza para
sędziowska wpisuje w nasze karty jakąś dziwną liczbę
697 - no tak to jest ten czas.
PODSUMOWANIE
Na starcie żegnał nas chłopak Wiesi Tomasz -
na mecie witał jej tata oraz Jurek nasz połamaniec z
punktu 13. Mój licznik wskazał dystans 197 kilometrów
- czas mety 11:37 - czas jazdy 9:26 oraz średnią 20,9.
Zadowolenie 99% - stać nas było na trochę więcej.
Pomimo padającego deszczu na rynku spędzamy dobre pół
godziny - są pierwsze wieści o zdobytych Harpaganach
oraz rozmowy ze znajomkami. Widzę Michała Dargacza z
bratem, Trusaków, Diabla
wszystkich
napotkanych po drodze serdecznie pozdrawiam - Darecki
DZIAŁ
HARPAGAN
|