29 HARPAGAN - TR
SIERAKOWICE - 16.04.2005


Jadymy na Sierakowice.
Pierwszy namacalny kontakt z imprezą - godzina 4:47, miejscowość Dzierżążno kilka kilometrów do Kartuz, grubo ponad 30 km do bazy Harpagana w Sierakowicach. Nagle w ciemnościach niczym pierwszy wiosenny pierwiosnek pojawia się na szosie oświetlony prawidłowo rowerzysta. Postanawiam zagadać "na Harpagana?" - krótka odpowiedź "tak". To nas chłopak zażył, my jeszcze z dupami w autku, a on już się rozgrzewa.
Sierakowice i baza w szkole wydają się być czysto wyjęte z klimatu Zblewa - Bytoni. W sekretariacie potwierdzamy swój udział i spotykam pierwszy raz w życiu internetowego Martina z Berlina, który jest w mojej szerokiej kadrze. Jak sięgam pamięcią jest to pierwszy międzynarodowy biker Harpagana. 
Krótkie rozmowy ze znajomymi oraz pozdrowienia od osób które mnie znają lecz ja ich niestety nie kojarzę. Gdy w moje ręce trafia mapa z naniesionymi punktami, pomimo pozornego spokoju poziom adrenaliny gwałtownie wzrasta. Myśl wiodąca, zastanowić się dogłębnie czy ruszyć jak najprędzej i zdać się na pierwotny instynkt i łaskę losu.

   START
Ruszamy na południe - i podobnie jak jesienią ubiegłego roku rozpoczynam walkę od poszukiwań 1.
Uwierzcie mi, że naprawdę z tą mapą było ciężko tam trafić. Teren w pełnym tego słowa znaczeniu. Dodatkowo sędzia punktowy pomimo strasznego tłoku na punkcie starał się być perfekcyjnym formalistą. Dopiero siłowe postawienie nawiasu klamrowego na jego liście przy Neksusowych numerach (716, 717, 718, 719) załatwiło sprawę definitywnie. Na punkcie tym napotykam Wigora oraz Anię Świrkowicz której robię fotkę.

   
pkt. 1 - 6:50
Nawet nie próbuję liczyć ilu nas jedzie w samozwańczej grupie. Czwórka z Neksusa, triathlonista Mikołaj (T), Martin z Berlina, Adam Ossowski oraz dwóch nielegalnych {Marecki (N) i Lawina (T)}. W miejscowości Tuchlino wyjeżdżamy na szosę i staramy się zachować spokojne tempo jazdy. Kilku obcych wyraźnie próbuje się z nami ścigać. Droga piękna i prosta jak drut doprowadza nas do Mściszewic. Odbijamy w lewo kierując się do 6
. Zaczyna padać deszcz, na polnej drodze napęd dostaje porcję błota i zaczyna podejrzanie chrzęścić. 
   
pkt. 6 - 7:27
Stwierdzam brak jednego Neksusiaka lecz wiedziałem wcześniej, że straty muszą być, odpadł debiutant Marek. Wracamy do Mściszewic i kierujemy się do następnego punktu, którego zdobycie niektórzy okupują wspinaczką pod całkiem fajną górkę w Opoce. 
   pkt. 14 - 7:51
Wydostajemy się na asfalt w Amalce i podążamy nim do Sulęczyna (nie mylić z Kistowem - nie wiedzieć czemu ulubioną miejscowością Mikołaja). Spory zjazd w Sulęczynie wróży, że niebawem będziemy mogli wypróbować swoje nogi na podjazdach. Dalej jedziemy drogą na Kołodzieje szukając bocznej drogi na Suchą, po zdobyciu której następuje klasyczne terenowe błądzenie w lesie zakończone spotkaniem z Andrzejem Chorabem którego napotkany Leszek z grupy LJS nazywa Wielkim Nawigatorem. Punkt ten jak się potem dowiaduję od Karola pokrywał się z 12 z Bytowa.
   
pkt. 12 - 8:36
Na puncie Jerzy tymczasem udaje się w ustronne miejsce celem odbycia krótkiej lecz konkretnej medytacji, natomiast Martin siada na ziemi ale mówi, że się czuje dobrze. Do 17 planujemy przebić się południowym skrajem Jeziora Jasień, jednak leśne błędy nawigacyjne powodują, że przypadkowo lądujemy w Przylaskach. Wobec takiego stanu rzeczy pozostaje ruszyć na Jasień i jezioro bierzemy znana nam z Bytowa groblą. Bardzo szybko pojawia się Łupawsko i jedynie sprawą chwili jest osiągniecie namierzonego celu.
   
pkt. 17 - 9:28
Statystyka wygląda całkiem przyzwoicie: 5 punktów zaliczonych - (15 przeliczeniowych), 53 kilometry przejechane, a czas w normie. Teraz wypadałoby w drodze do kolejnego punktu lekko przycisnąć. Jak postanowiono tak wykonano. Od grupy odpadają jeszcze na odcinku asfaltowym  Martin i Adam. W okolicach samego punktu zwalają nas z rowerków niczego sobie piaski oraz daje się we znaki ponowny deszczyk.
   pkt. 7 - 9:56
Napotkane tu urocze dziewczęta z obsługi podnoszą znacznie moje morale wobec czego zostają skrzętnie poddane sesji fotograficznej. Ruszamy w drogę powrotną do grobli na jeziorze - asfalt wydaje się być w tym momencie bardzo budujący. Widzę tylko jak pomału odjeżdżją Trusacy Mikołaj z nielegalnym Lawiną, myślę sobie niech harcują - w Jasieniu jeszcze ich widzimy na horyzoncie. Przejeżdżamy przez Mydlita i pokonujemy ekstremalny brukowy odcinek prowadzący przez Owczarnię. 
   pkt. 10 - 10:48
Po dojechaniu bez problemów do punktu stwierdzam, że Mikołaj musiał podążyć pewnie do wcześniej zaplanowanej 4. My zostaliśmy już tylko we czworo - i gdzie tu ten słynny tramwaj? Tramwaj to mit !!!  Czas każe mi zmienić diametralnie plan. Wracamy do Mydlit i jedziemy w kierunku północnym - Rokity, mijanka z Wikim przed Rokitkami (ten zawsze jedzie pod prąd). Na wysokości dawnego PGR Gliśnica odbijamy w lewo, po kilometrze pojawia się bardzo senny punkt.
   
pkt. 16 - 11:24
Chwilę przerwy wykorzystuję na podanie mojemu rumakowi kilku kropli Finisha na łańcuch, znacznie poprawia to wydawany wcześniej złowrogi odgłos. Ruszamy niezwłocznie niesieni jakąś dziwną siłą - wszak udajemy się na kolejny tłusty punkt. Gdy znajdujemy się jeszcze w głębokim lesie brać zaczyna już coś bredzić o sklepie. Mi natomiast jakimś dziwnie szczęśliwym trafem udaje się wyjechać z leśnego gąszczu wprost na ruiny wiaduktu kolejowego w Kozinie. W Kozach zostaję sterroryzowany i zmuszony jestem zarządzić mały wodopój. Podczas tej beztroskiej małej, sielskiej sklepowej biesiady, pod naszym nosem przejeżdża znajoma banda LJS. Licznik przekręca kilometrową setkę. Chwilę potem spotykamy gościa który też jedzie na 
   pkt. 20 - 12:21
Zastajemy tu LJS - Szymon łata gumę - towarzyszą temu wesołe wybuchy naboju CO2. Na punkcie panuje błoga sielanka. Oni mają jednak punkt 4 zaliczony - ruszamy więc do wielkiej walki. Unieszyno - Unieszynko, za którym odnalezienie leśnego duktu w kierunku Cewic nie stanowi najmniejszego problemu. Punkt wydaje się być pewny, toteż po pewnym czasie czujemy zapach ogniska i pieczonej kiełbasy. 
   pkt. 9 - 12:53
Obsługa jednak, za żadne skarby nie chce podzielić się z nami kęsem jadła, więc zrażeni brakiem gościnności ruszamy dalej. Po przekroczeniu linii nieczynnej kolei docieramy do Cewic. Czeka nas teraz czysta jazda odkrytym terenem i to niestety pod wiatr. Moje późniejsze przemyślenia dowodzą jedynie błędnego kierunku objazdu Wielkiej Harpaganowej pętli, a mogło być tak pięknie. Jurek zostaje nieco z tyłu i przeżywa swój pierwszy moment zwątpienia. Wspierając go na duchu nie mówię że z Łebuni prowadzi prosta droga do Sierakowic, kuszę go kolejnym lekko tłustym punktem. Docieramy do Łebuni i choć trafiłem bez problemu na właściwą drogę gruntową, ta jednak w późniejszym czasie wydaje się ona być nieco skomplikowana. Widzę jednak w oddali jezioro - powinno to być upragnione J. Trepczykowo, dwa zakrętasy w lewo i trafiamy na najlepszy punkt z obsługą męską + pies oczywiście.
   pkt. 13 - 13:48
Tutaj jak się dowiaduje po czasie nasza ekipa została okrzyknięta "japońską" - z czterech bikerów, aż trzech trzaskało zdjęcia niczym Japończycy w dżungli Amazońskiej. Naszym łupem padła trójka bikerów z dalekiego Lublina oraz pies. Pozdrawiam sędziego Pigla i jego kompana z POPR.  Bez żenady kieruję się na Niepoczołowice, przejeżdżamy następną starą linię kolejową. Dalej droga w kierunku miejscowości Linia, postanawiam 5 zdobyć jadąc przez Głodnicę. Zasięgamy języka u miejscowych pytając się o Diabelski Kamień - słyszę za szkołą w lewo. Tak też robimy, widok jaki tu zastajemy zapiera dech w piersiach - kamień jest iście diabelski.
   pkt. 5 - 14:44
Nad brzegiem Jeziora Kamiennego trwa całkiem miły piknik, my się do tej imprezy jednak nie piszemy, ruszam jak najprędzej, Jurek stwierdza, że dalej nie da rady już jechać - bolący Achilles i bark. Przemawia jednak ostatecznie do niego możliwość zdobycia kolejnego tłustego punktu. Przejeżdżamy przez Miłoszewo. Refleksja - na samym początku walki pojawił się na chwilę przy mnie zawodnik 822 - w wynikach odczytuję Michał Nowaczyk - Mickey pozdrawiam i stawiam pytanie czemu zdezerterowałeś przed 18? Pojechał ze mną Jarek.Mtb z dziwnym numerem 863 którego potem nie znajduję w wynikach - jest jako vel 704 Jarosław Mydlarski, zuch chłopak. Strzepcz - Pobłocie i kolejny relaksacyjny punkt sklepowy. Jarek rusza jako pierwszy, odbijając planowo w polną drogę na Rosochę, prawoskrętna krzyżówka na Zęblewo, gdzie o mały włos nie odjechał nam Arek. Po skręcie w lewo natrafiamy na sporą górkę i zajefajne piaski, powstaje tam fotka która bardzo podoba się Jarentemu. 
   pkt. 18 - 15:40
Na punkcie sielska atmosfera i bardzo fajne dziewczyny z obsługi. Zastaję tam też miłą parkę z Warszawy pozdrawiam Olę i Konrada. Polami przedzieramy się na Bęgardowo, jadący pod prąd kolega ostrzega nas przed psami. Podczas przejazdu przez miejscowość Kolonia zastanawiam się jeszcze nad dalszą trasą (11 czy 15), gdy pewnikiem jest 11 jakiś typowy bezmózgi wsiun w maluchu próbuje nas rozjechać - kij mu w oko. Odbijam na Sianowo i następnie za jeziorem kieruję się w polną drogę. Skręcam za wcześnie w prawo i dojeżdżamy w ślepą drogę przy wspaniałym obiekcie wodnym. Nawrót pod górkę kosztuje mnie wiele sił i powoduje skórcze w prawej nodze. To się doigrałem, nie zsiadając z roweru masuję ja intensywnie. Zaczyna się prawdziwy hardkorowy teren i błądzenie, błądzi też LJS.  Miotam się jak osioł, napotkany w lesie zbieracz chrustu naprowadza nas na właściwy ślad i po wielkich męczarniach odnajdujemy upragniony punkt.
   pkt. 11 - 16:50
Ostatni odcinek 15 kilometrów został pokonany w czasie 1 godziny i dziesięciu minut - Darecki jest dumny z siebie jak jasna cholera. Po wyjechaniu z gęstego lasu natrafiamy na asfalt i piękne serpętyny które doprowadzają nas do Kożyczkowa, a potem do drogi Kartuzy - Sierakowice. Jest jeszcze szansa na dojechanie do 15 przy zamku w Łapalicach kosztem zostawienia Jurka, który obolały nie ma tym razem już wątpliwości, odbija w prawo i wraca do bazy. Ja z Arkiem, nielegalnym Mareckim i Jarkiem ruszmy w przeciwnym kierunku. Podjazd w Łapalicach na długo utkwi w mej pamięci, dobrze że chociaż w drodze powrotnej w tym miejscu będzie z górki. Napotkany biker podaje hasło czeka was góra - dół i tak dosłownie jest.
   pkt. 15 - 17:19
Na punkcie podobnie jak i na poprzednim nawet już nie próbuję uruchomić aparatu. Gdy ruszam w drogę powrotną mijam się z Wikim - mkniemy z Arkiem na złamanie karku - czas jest teraz naszym sędzią - jedynym i sprawiedliwym. Mamy zapas lecz do końca nie można być niczego pewnym. Na zjeździe w Łapalicach biję rekord Harpaganowej prędkości z góry 54 km/h. Nic to, wkrótce dogania nas Wiki i stwierdzam, że jest w bardzo ponurym nastroju, przyznaje się jedynie do pechowej 13. W Miechucinie mijam stojących na poboczu Andrzeja Choraba i Remka Rogalewskiego - czyżby coś jeszcze kombinowali? Po jakimś czasie dochodzą mnie i znikają na kolejnych zakrętach. Odjeżdża też Arek i nielegalny Marecki, a ja już pomału kręcąc skrzypiącym łańcuchem, układam sobie w duchu nagłówek relacji. W Sierakowicach pamiętny drogi którą wystartowałem robię skrót, przedobrzyłem i leżę jak długi na schodkach. Arek honorowo czeka na mnie przed metą 

   META - 18:16
Sędziowie zabierają moją kartę :-( Robię kilka zdjęć, witam się i rozmawiam z kilkoma znajomymi i niezwłocznie zapodaję na bazę. Wskazana kąpiel, poprzedza pyszną grochówkę z wkładką i tajną kawą od Pań kucharek. Jeszcze tylko wpadam na zaplecze Harpaganowe i nie robiąc zbędnego zamieszania znikam. 

   PODSUMOWANIE
Mój licznik wskazał dystans 202 kilometry - czas mety 11:46 - czas jazdy 10:01 oraz średnią 20,06. Był to najtrudniejszy spośród moich 8 Harpaganów.

Najmilsze obsługi zastałem na punktach 18, 13 i 7 - choć innym też niczego nie brakowało. Nie spotkałem na całej trasie, nie licząc najbliżej okolicy bazy ani jednego piechura i to jest ten minus dla organizatorów za co zabieram im 0,01%  - zadowolenie całościowe z imprezy wynosi więc tylko 99,99%

Wstępne wyniki dają 7 miejsce - z wiadomości dostępnych wiem, że bankowo spadam na 8 i dołączy do mnie Arek który pomyłkowo został sklasyfikowany na 20. Resztę pokaże życie.

wszystkich napotkanych po drodze serdecznie pozdrawiam - Darecki

 fotki czujnego

Mareckiego

DZIAŁ HARPAGAN