32 PREHARPAGAN

16.09.2006   Podobnie jak rok temu udało nam się wspólnie z Mikołajem zrobić zwariowany wypad i zwiedzić okolice bazy nadchodzącego  HARPAGANA. Wylądowaliśmy autem w Żukowie by poprzez Borkowo, Sitno i Smołdzino dotrzeć do Przodkowa. Oczywiście nie obyło się na naszej iście amatorsko turystycznej trasie bez rzeczowych dyskusji. W Przodkowie odnaleźliśmy prawdopodobną bazę H i następnie wyznaczyliśmy sobie wyimaginowane lub domniemane punkty które należało odwiedzić. Były moje małe problemy z nawigacją spowodowane wielka masą dróg których nikt nie raczył umieścić na mapie. Trafiłem jednak bardzo szczęśliwie poprzez kartoflisko do jednej z pobliskich leśniczówek gdzie o mały włos gajowy Marucha nie poczęstował nas porcją świeżego śrutu. Mikołaj na trasie do swego punktu trafił na obelisk ku czci św. Huberta i chyba sobie znajomym sposobem wymodlił spotkanie z kolarzem Adamem w koszulce CSC - jakież było zdziwienie Mikiego gdy zostałem rozpoznany przez kolarza ni mniej ni więcej tylko jako Darecki. Łyknęliśmy miejscowości Sianowska Huta, Kolonia i Bęgardowo by dotrzeć do kolejnej jak się okazało nieistniejącej już leśniczówki. Kolejnym bojowym zadaniem Mikołajka było odnalezienie Sierakowickiej 11 - jak tam trafiliśmy czort sam raczy wiedzieć lecz sam punkt został przeze mnie czujnie rozpoznany. Koledze spodobała się bardzo dalsza droga, a szczególnie serpentynowy zjazd do Garcza.  Trafiliśmy do Chmielna gdzie nastąpił nieco dłuższy popas. Dalsza droga przez Zawory i Smętowo Chmieleńskie doprowadza nas do szosy na Kartuzy. Przed Kartuzami odbijamy w prawo by zaliczyć jeszcze trochę terenowych kilometrów i mijając w locie turystyczną mieszaną grupę Bąbelkowo-Trampową docieramy aż pod Goręczyno. W drodze przez Bernardówkę i Kiełpino po prawej stronie rozpościerają się piękne widoki na Dolinę Raduni i Somonino. Wyjeżdżamy na szosę pomiędzy Dzierżążnem a Borowem i Mikołaj decyduje się na ponowną penetrację brzegów jeziora Karlikowskiego w celu odnalezienia hacjendy tajemniczego Prezesa. Po krótkiej gościnie herbaciano-kawowej zjeżdżamy do Żukowa i z wielką czułością witamy auto Mikołaja. Droga powrotna do Elbląga mija mam na omówieniu przejechanej trasy. Były górki, trochę piasku i moc zadowolenia z przejechanych 105 kilometrów.

Wyprawę tę dedykujemy Basi która to w sobotę 23 września 2006, pozbawiła Mikołaja jego stanu wolnego.


a to obrazki z trasy