Nie ma to jak niedzielne plany
Mikołaja. Gość zupełnie nie
patrzy na mój wiek. Gnani
wiatrem pomknęliśmy do Pasłęka
starą E7 odprowadzeni przez
kolegę „Sokoła”.
Jak się jedzie z wiatrem to
potem zgodnie z logiką trzeba
wracać pod wiatr. Wiało miło, aż
się patrzy. Zaliczyliśmy
pochylnię Buczyniec, Lepno,
Myślice, Dzierzgoń, Święty Gaj,
Stare Dolno, Krzewsk i Żurawiec.
Mikołaj wmówił mi, że to
wszystko w ramach treningu
motoryczno - psychologicznego.
Wieczorem sam miał niezły
trening ojcowski na porodówce.
Tak, więc zostałem zdobywcą
pierwszej tegorocznej
dystansowej setki i honorowym
rowerowym wujem.
|
|