Nie mogłem sobie odmówić zimowej jazdy na Święty Kamień. Spod Biedronki rusza nas okrągła piątka.
Ekipa tym razem zbierała się po drodze w sposób całkowicie luźny i w kulminacyjnym punkcie było Nas przy Świętym Kamieniu, aż dziesięciu. Siedem dusz na dwóch kołach i trzech łyżwiarzy.

Lenistwo spowodowało, że namówiłem prowodyra Marka na wariant nadzalewowy. Najpierw zrobiliśmy mały desant rozpoznawczy na plaży w Suchaczu gdzie po chwili wyczaił nas Artur. Od Tolkmicka ja z Pawłem zaliczyliśmy tradycyjne górki, a reszta ekipy pocięła po lodzie. Nikt nie załamał lodu, a dołączył Mirek.
Potem pojawiła się znienacka trójka łyżwiarzy: Leszek, Kudłaty i Szwagier.
Kamień jak kamień okazał dla nas swą pogańską przychylność więc upiekliśmy małe CÓŚ.

W drodze powrotnej i ja przejechałem się po lodowej tafli. Jazda po zamarzniętym Zalewie Wiślanym lodzie była OK.
Od Tolkmicka wracałem z Mirkiem, było pod wiatr.

Trasa:
Elbląg - Jagodna - Kamionek Wielki - Nadbrzeże - Suchacz - Kadyny - Tolkmicko - Święty Kamień - Tolkmicko - Kadyny - Suchacz - Nadbrzeże - Kamionek Wielki - Elbląg.

Darecki