Kiedyś byłem na jednym z kamieni
Wilhelma z Mikołajem. Teraz
łatwo dałem się namówić na
wyprawę do Dzierzgonia.
Z Elbląga wyruszyło 12 osób. W
Dzierzgoniu
zasiliła nas dziewięcioosobowa organizacyjna grupa
z Tczewa pod wodzą Nefre.
Początek to totalna nawigacyjna skucha
spowodowana jakimś gpsem.
W nagrodę mieliśmy możliwość
pokonania kilku kilometrów
polami po traktorowych śladach. Potem udało się odnaleźć kilka z
kamieni. Pod koniec w ferworze
walki grupa uległa jednak
totalnej rozpierdusze i niestety
dla świętego spokoju wróciłem
spokojnie do domu.