Rowerowy Maraton na
Orientację zaliczany do "Pucharu Polski w Maratonach
Rowerowych na Orientację" na który elblążanie
stawiają się w składzie: Mikołaj, Marek_B, Kudłaty
i moja skromna osoba.
Po przedstartowych
ceregielach i wygłupach ruszmy żwawo na pierwszy z
27 punktów kontrolnych mając na celu zaliczenie
całości trasy.
Już na początku wykańcza mnie spory podjazd w
Gietrzwałdzie. Nie poddaję się goniąc swoich i
całkiem sporą grupkę zawodników, aż do miejscowości
Woryty. Przed punktem (2) następuje mała pomyłka.
Misiek pomknął szybko w siną dal zostaję z Markiem i Kudłatym.
Do (8) jedziemy niby na skróty lecz wyjeżdżamy nie
tam gdzie chciałem. Po drodze jednak widzę drogę
którą chwilę później pomkniemy na (9). Nawiązujemy
kontakt z Miśkiem i parą mieszaną która będzie się
na naszej drodze jeszcze wielokrotnie pojawiać.
(4) przysporzyła nieco zamieszania. Szczęśliwie
natrafiamy na główną drogę do (25). Misiek kolejny
raz mocno
naciska i ucieka a my lądujemy po drugiej stronie
jeziorka widząc w oddali lampion. Naprawiamy błąd i
dalej bez
problemu namierzamy (24).
Przy (11) było dróg wiele. Po zaliczeniu ruszam
zbiorowo po chwili wątpiąc w sens niepotrzebnego
zaliczania skrótu wiodącego po górkach.
W Rapatach lekko błądzimy w poszukiwaniu sklepu.
Sklepu nie ma, a my dalej błądzimy do (3)
napotykając tory. Namierzamy i kolejny raz pojawia
się para mieszana.
Parę mieszaną napotykamy w okolicach (6) gdzie jest
wiele rogów płotu. Odnajdujemy właściwy róg i udajemy
się w kierunku (7) na której jest punkt żywnościowy.
Jak to się stało, że zamiast na (26) trafiamy na
(19) sam nie wiem. Plan zaliczenia całości trasy
jest bardzo poważnie zagrożony. Musieliśmy wykonać konieczną
korektę trasy. Zaliczamy po części z buta (1), a łatwo nie
było. Następuje najdłuższy przelot pomiędzy
punktami. W drodze nieco okrężnej do (14) robimy konkretny zapas w
sklepie w miejscowości Ostrowin. Punkt po pieszym
zaliczeniu kilku górek zostaje zdobyty.
(17) jest banalnie prosta. Na (22) kolejny raz
spotykamy się z parą mieszaną która udziela cennych
wskazówek w sprawie (26) na której pomagają nam
dodatkowo wydeptane indiańskie ślady. Marek bezbłędnie
prowadzi na Mańki bo mi akurat skończyła się mapa.
Wielkim zaskoczeniem jest spotkanie Miśka na punkcie
(27). Ciapek brnie dzielnie przez pole porośnięte
pokrzywami.
Do (18) docieramy lekko błądząc w okolicy Zezut lecz
mnie pociesza informacja, że kompania Kudłatego i
Marka będzie towarzyszyła mi do samej mety gdyż
telefonicznie załatwili sobie transport powrotny. Na
(13) nawigacja jest bezbłędna lecz nieco okrężna
przez Wymój. (21) umieszczone wysoko na drzewie.
(23) nisko pod drzewem. W kulturalnej kolejności
zaliczamy trudną nawigacyjnie (10) i trudną
dojazdowo (5). Zaczyna mocno siąpić co powoduje, że
poddałem się i niestety pomimo możliwości czasowych
odpuszczam punkt (20) który leżał w naszych
możliwościach technicznych. Kompani mnie popierają.
Wielką niespodzianką
dzisiejszego dnia okazał się niezaplanowany punkt
obchodów 777-lecia Elbląga. Zrobił to kolega
Kudłaty, łamiąc sztycę na 77,7 kilometrze trasy.
Gdzie to było dokładnie nie pamiętam :-)
Darecki