ABENTOJRA 2015 - OLSZTYN
Darecki
 - 05.09.2015


Rok temu na Abentojrze bawiłem się wspaniale awaryjnie. W tym roku bawiłem się wspaniałe orientacyjnie, wpadkowo i wypadkowo. Do słynnego Tria "KMD" został podrzucony niczym kukułcze jajo młody Rękaw. W początkowej fazie starali się nas wspierać Lesiutek i Tomek lecz w ferworze walki polegli na polu chwały.

 

(1)   -   Pierwszy punkt zdobywamy  w sporym stadzie więc bardzo trudno było dopchać się do perforatora. 
(2)   -   Grupa wariantowo nieco się rozproszyła, a my jesteśmy nad bagnem w prawdziwym nawigacyjnym bagnie i jak się okazuje po niewłaściwej stronie linii energetycznej.
(3)   -   Mała poprawa nawigacji poprawia mój animusz. Jest dalszy plan i wielka chęć do walki.
(11)   -   Prosty przejazd przez Naterki. 
(24)   -   Ruiny zdobywamy bardzo szybko i sprytnie.
(15)   -   Punkt zdobywamy w sposób nieco banalny.
(12)   -   Idąc na łatwiznę myślimy, że jesteśmy po drugiej stronie strumienia.
 (14)   -   Po pokonaniu strumienia przedzieramy się pod górę przez krzaczory i docieramy do solidnej drogi. Myślimy o trzynastce i ... ,
 (13)   -   Trzynastka tradycyjnie pechowa gdyż wcześniej lądujemy w Nagladach.
(7)   -   Takie punkty zdobywa się bardzo chętnie. Szukając drogi powrotnej postanawiamy pokonać Pasłękę i w nagrodę dostajemy mostek w Śródce.
(10)   -   W oddali majaczy mi dziwnie znajoma koszulka. Na punkcie żywieniowym odnajduję znanego łotewskiego nawigatora Miśka Mikiego. 
(20)       Przed punktem kolejny raz spotykam Miśka i błądzimy wspólnie. Po zdobyciu punktu zarządzam zmianę planu i odpuszczamy 23. Kieruję się teraz tłustością punktów.
(22)       Podczas dojazdu lekko błądzimy i spotykamy zawodniczkę która słusznie prawi o szlaku żółtym i zadaje mnóstwo pytań. W takim wąwozie rowerem nie da się jechać.
(19)       Namierzamy właściwie lichą przecinkę. W drodze na kolejny punkt kolejny raz spotykamy poznaną zawodniczkę która pytając się jednocześnie objaśnia jak dojechać tam gdzie nie mamy zamiaru. Rzuciła na nas urok, czy jakieś inne gusła.
(21)       Do punktu zaliczamy wiele niepotrzebnych lecz szybkich kilometrów. 
(4)       Punkt namierzamy od strony Maniek i znów spotykamy koleżankę. Odczyniam uroki i to pomaga w zdobyciu szczytu wzniesienia. Dalszy plan zakłada jedynie napieranie w kierunku mety. Zostaję z Kudłatym którego łapią kolejne kurcze, a mnie niemoc totalna.
(8)   -   Nieco szczęśliwie zaliczamy kolejny bardzo tłusty punkt. Punkt to jest nasz ostatni. W drodze do mety na leśnej drodze mam bliski kontakt z blachosmrodem i przelatuję przez maskę auta którego marki niestety nie zapamiętałem.
         
Meta   -   Meta jest prawdziwym wybawienie i nawet nie odczuwam zmęczenia. 

 

Moja ubiegłoroczna "ABENTOJRA"

Strona organizatora -  Rowerowy Maraton na Orientację "ABENTOJRA".

Darecki    


 

ARCHIWUM