MTB - ZAMKOWA GÓRA
BARTOSZYCE - 12.09.2004

 


FAN & NEKSUS
zapisy
Darecki na trasie - jeszcze prawie w pełni sił :-)
Ponieważ Bartoszyce to prawie nasze podwórko i znamy je jak własną kieszeń, a Ci dwaj Panowie na zdjęciu obok stanowili dodatkowe zabezpieczenie przyzwoitej zabawy - postanowiliśmy zrobić im na złość i wystartować.
Zebrała się jedynie czwórka elblążan spod znaku NEKSUS co doskonale oddaje stan elbląskiego rowerowego zaangażowania. Oprócz sporego grona miejscowych zawodników pojawił się jeszcze olsztyński FAN z zawodnikami i kibicami pierwszego sortu którym przewodził niezmordowany Szafran.
Spore zasilenie stanowili ludzie z Pomorza wsród których zdeklasowali wręcz kategorie junior i elitę bracia Banachowie. Rodzinne teamy wystawili jeszcze Państwo Fagiewicz z Szemuda - Bielscy i Cyrankowscy z Gdańska - Gieglis z Wodukajm - Stencel z Olsztyna oraz Repińscy z Kościerzyny. Ogółem wystartowało 62 zawodników w tym 3 women girls (sic !!!).

Zapisy przebiegły bardzo sprawnie wobec czego zaraz po serdecznych powitaniach ruszyłem ochoczo poznać trasę. Zgroza - uzmysłowiłem sobie swoją totalną cieniznę lecz były to moje pierwsze i ostatnie w bieżącym sezonie zawody XC. Całkiem ciekawy i bardzo widowiskowy układ trasy która obfitowała w sporą ilość krótkich ostrych zjazdów i podjazdów. Przemek Ebertowski z Wejherowa po wyścigu skomentował - "całkiem dobra interwałowa trasa która mi jednak dzisiaj nie leżała - wolę długie męczące podjazdy na których czuję się znacznie lepiej ...".

Podczas swojego wyścigu całość trasy udało mi się przejechać z Eweliną, a trzy z zapowiadanych czterech okrążeń dały mi się we znaki lecz doping wielu znajomych podtrzymywał mnie na duchu. Przez dwa kółeczka trzymaliśmy się jeszcze seniora Bielskiego lecz on gdy postanowił odjechać, zrobił to z lekkim uśmiechem na ustach. Co klasa to klasa!


Podsumowując - patrzyłem na całość zawodów okiem czujnego organizatora.
Trasa była dobrze oznakowana lecz w kilku miejscach przydałyby się strzałki informujące o skrętach. Całkowitym ewenementem imprezy okazał się być spiker zawodów z którym przegrałbym rywalizację w "karaoke blues", a miałem taką ogromną ochotę na swoisty występ na obcej scenie :-)   Czułem się wszak na siłach i podczas ostatniego wyścigu podpowiadałem name super dzielnych zawodników mknących na kolejne rundy.
Impreza udana - sporo nagród - atmosfera zbliżona do elbląskiej BAŻANTARNI. W skali punktowej 1:10 śmiało mogę wystawić ocenę 6,999 pkt. Ciągnijcie dalej ten wózek. Teraz rzucam wyzwanie i mianem rewanżu czekam na fizyczny występ seniorów Tucholskiego i Siemaszko w Elblągu :-)