GRUPA ROWEROWA TRÓJMIASTO
 ŚWIĘTY KAMIEŃ - 24.10.2004


 

GRT- owcy przyjazd do Elbląga rozpoczęli mocnym akcentem - wieść gminna niesie, że ponoć chcieli wyrzucić konduktora z pociągu. Po krótkim i bardzo owacyjnym jak na Elbląg powitaniu (ja sam ich ośmiu) ruszyliśmy na szybkie zwiedzanie miasta. Zahaczyliśmy o "Apolityczny Róg 2 Maja", spojrzenie na Ratusz i następnie pojechaliśmy na Stare Miasto pod Katedrę św. Mikołaja. Wyjeżdżamy z miasta przez Bielnik i Zajazd by zerknąć na podupadający dworek w Drewniku i dom podcieniowy w Próchniku. Wspaniałomyślnie zabieram grupę do Jeleniej Doliny nad jezioro Martwe i słynne Smoki. Po krótkim postoju przez Pagórki udajemy się do wsi Łęcze gdzie zachowały się ruiny wiatraka z XIX wieku. Zjazd nad Zalew Wiślany do Nadbrzeża, warte zobaczenia są pozostałości po starej cegielni. Poruszając się przy torach kolei Nadzalewowej mijamy Suchacz i docieramy do Kadyn. Tu następuje dłuższy pobyt i sporo atrakcji - zaczynamy od dębu Jana Bażyńskiego, później wdrapujemy się na wzgórze klasztorne skąd zjeżdżamy wprost na teren zespołu pałacowego i stadniny koni. Ruszamy szosą do Tolkmicka, mijamy nowoczesny pałac który przez znawców tematu nazywany jest największą kopalnią węgla kamiennego w Polsce. Tolkmicko to senne miasteczko nad Zalewem Wiślanym które czasy świetności ma już dawno za sobą. My jedziemy na poszukiwanie Świętego Kamienia - głazu o obwodzie 14 metrów zatopionego w wodach Zalewu. Znajduje się on w połowie drogi pomiędzy Tolkmickiem a Fromborkiem. Kolejny raz stykamy się z koleją Nadzalewową i ludziska z GRT organizują swoistą blokadę torów - wyjaśniam im, że pociąg przejeżdża tedy jedynie kilka razy dziennie więc trzeba będzie długo czekać - blokada nie ma żadnego sensu. Swoją złość reprezentanci grupy próbują wyładować na Świętym Kamieniu - tak powstała kolejna opowieść "O trzech takich co ukradli kamień". Akcja się niestety nie powiodła więc próbowali go chociaż przesunąć - nic z tego! Ruszamy dalej zgodnie z planem w kierunku Fromborka, poruszając się czerwonym szlakiem zwanym bardzo dumnie Kopernikowskim. Mistrz Mikołaj w grobie by się przewrócił gdyby tylko wiedział jaki jest jego stan w okolicach Narusy - taplaliśmy się w błocie po same kostki. Tu niestety nasza wspólna wędrówka dobiegła końca. Brygada GRT ruszyła w dalszą drogę do Fromborka, ja miałem ograniczony czas i do pokonania 28 kilometrów asfaltu pod wiatr do Elbląga. Zdążyłem :-)

o trzech takich co ukradli kamień :-)
napiętnowany