GRT- owcy
przyjazd do Elbląga rozpoczęli mocnym akcentem - wieść
gminna niesie, że ponoć chcieli wyrzucić konduktora z
pociągu. Po krótkim i bardzo owacyjnym jak na Elbląg
powitaniu (ja sam ich ośmiu) ruszyliśmy na szybkie
zwiedzanie miasta. Zahaczyliśmy o "Apolityczny Róg
2 Maja", spojrzenie na Ratusz i następnie pojechaliśmy
na Stare Miasto pod Katedrę św. Mikołaja. Wyjeżdżamy
z miasta przez Bielnik i Zajazd by zerknąć na podupadający
dworek w Drewniku i dom podcieniowy w Próchniku. Wspaniałomyślnie
zabieram grupę do Jeleniej Doliny nad jezioro Martwe i słynne
Smoki. Po krótkim postoju przez Pagórki udajemy się do
wsi Łęcze gdzie zachowały się ruiny wiatraka z XIX
wieku. Zjazd nad Zalew Wiślany do Nadbrzeża, warte
zobaczenia są pozostałości po starej cegielni.
Poruszając się przy torach kolei Nadzalewowej mijamy
Suchacz i docieramy do Kadyn. Tu następuje dłuższy
pobyt i sporo atrakcji - zaczynamy od dębu Jana Bażyńskiego,
później wdrapujemy się na wzgórze klasztorne skąd
zjeżdżamy wprost na teren zespołu pałacowego i
stadniny koni. Ruszamy szosą do Tolkmicka, mijamy
nowoczesny pałac który przez znawców tematu nazywany
jest największą kopalnią węgla kamiennego w Polsce.
Tolkmicko to senne miasteczko nad Zalewem Wiślanym które
czasy świetności ma już dawno za sobą. My jedziemy na
poszukiwanie Świętego Kamienia - głazu o obwodzie 14
metrów zatopionego w wodach Zalewu. Znajduje się on w
połowie drogi pomiędzy Tolkmickiem a Fromborkiem.
Kolejny raz stykamy się z koleją Nadzalewową i
ludziska z GRT organizują swoistą blokadę torów -
wyjaśniam im, że pociąg przejeżdża tedy jedynie
kilka razy dziennie więc trzeba będzie długo czekać -
blokada nie ma żadnego sensu. Swoją złość
reprezentanci grupy próbują wyładować na Świętym
Kamieniu - tak powstała kolejna opowieść "O
trzech takich co ukradli kamień". Akcja się
niestety nie powiodła więc próbowali go chociaż
przesunąć - nic z tego! Ruszamy dalej zgodnie z planem
w kierunku Fromborka, poruszając się czerwonym szlakiem
zwanym bardzo dumnie Kopernikowskim. Mistrz Mikołaj w
grobie by się przewrócił gdyby tylko wiedział jaki
jest jego stan w okolicach Narusy - taplaliśmy się w błocie
po same kostki. Tu niestety nasza wspólna wędrówka
dobiegła końca. Brygada GRT ruszyła w dalszą drogę
do Fromborka, ja miałem ograniczony czas i do pokonania
28 kilometrów asfaltu pod wiatr do Elbląga. Zdążyłem
:-)