PIERZCHAŁY  2006 - 01.05.2006


Plan zakładał powrót do tradycji - jeździło się 1 maja nad Jezioro Pierzchalskie.

"Deszczowy dzień ulicą szedł, spotkałem go, cholerny pech" - śpiewał dawno temu Rysiek Riedel z Dżemem. Ogłoszenie poszło do ludzi więc z bólem serca patrzę na padający za oknem deszcz. Udaję się na miejsce zbiórki i zastaję jedynie Mareckiego. Gdy knujemy wstępny plan odwoławczy, zjawia się jeszcze elbląska dwójka bikerów: Tomek i Mariusz. Miny mamy prawdziwych deszczowych twardzieli, toteż jazdę uzależniamy od przyjazdu ludzi z trójmiasta. Pociąg wolno wtacza się na peron i "niestety" widzimy rowery i trójmiejską piątkę w składzie: Paulina, Maciej "Satan", Adam oraz dwóch Michałów. Powstały na kolanie plan awaryjny zakłada więc poszukiwanie pogody w okolicach Młynar.
Na podjazdach w Przezmarku jeden z Michałów rodem z Bułgarii bardzo wyraźnie słabnie. Niestety wychodzi brak nawet turystycznego przygotowania, musi się poddać i zawrócić do Elbląga. Reszta zaś w wyśmienitych poniekąd nastrojach dociera do Młynar. Tu kiełbasiani niedowiarkowie rozpoczynają buszowanie po sklepach, dodatkowo zaś wskutek zapowiedzi pierwszych promieni słońca zaopatrujemy się w zalecane napoje izotoniczne.
Po wjechaniu szutrówką w Lasy Zaporowskie Tomek Jurewicz prowadzi nas do "Grubej Kaśki", sosny która imponuje swoim obwodem i którą trzech chłopa obejmuje tylko dzięki długim rękom Mareckiego. Zahaczamy jeszcze o pamiętny harpaganowy punkt 15, który był zlokalizowany na sztucznej wyspie. Tempo jazdy wzrasta, gdyż wszyscy myślą jedynie o jakże obcej i brudnej polityce oraz o ognisku i kiełbasie. Tym razem na miejsce obozowiska wybraliśmy wraz z Tomkiem ścieżkę dydaktyczną przy jeziorze która zaskakuje wspaniałym zagospodarowaniem. Ognisko zostaje rozpalone w błyskawicznym tempie i sielski piknik trwa w najlepsze, a rozmowy - praktycznie o wszystkim. Kto mógł, a nie był wykrecajac się pogodą niech tylko żałuje :-)
Droga powrotna pierwotnie świadomie pozostawiona bez konkretnego planu, stanowi nawet dla mnie pewne odkrywcze zaskoczenie. Prowadzi Tomek, spory odcinek to leśne i polne drogi którymi, wstyd się przyznać niestety jeszcze nie jechałem - jaki to ze mnie niewdzięczny miejscowy aborygen. Wiedziałem o nich, a teraz zobaczyłem live i naznaczyłem bieżnikiem 1,95. Przejeżdżamy kolejny harpaganowy punkt - tym razem to jest 11, której podczas Harpagana niestety nie miałem czasu zaliczyć, (zrobiłem to wiedziony wrodzoną ciekawością zaledwie kilka dni później, tak, tak po owym pamiętnym 25 Harpaganie, ).
W Nowym Monasterzysku Tomek opuszcza grupę i jedzie samotnie do Pasłęka. My przekraczamy "berlinkę", w Majewie okupujemy sklepik wykupując ostatki niegazowanej wody mineralnej, rozmawiamy swojsko z miejscowym dziadkiem. Dalej Milejewo i Ogrodniki oraz aby dopełnić dystansu Pagórki i Łęcze. Powrót do Elbląga ciągiem ulicy Fromborskiej to prawdziwa przyjemność, po drodze mijamy zresztą mnóstwo rowerzystów. Ponieważ zostało nieco czasu do odjazdu pociągu zajeżdżamy jeszcze na plac Jagiellończyka, a potem na Stare Miasto. Na bulwarze Zygmunta trwa pierwszomajowa impreza - Satan jest zachwycony kapelą która gra jakieś sia-la-la i trzeba go siłą ciagnąć na dworzec :-)

W sumie rajd można nazwać totalnym lightem lecz przebyte 100 kilometrów zdaje się temu przeczyć. Jazda w kameralnej grupie też ma swoje dobre strony - brak wszelkiej maści oszołomów wyraźnie uspakaja.

 - wszystkim uczestnikom dziękuję i pytam o kolejny raz

   

zdjęcia

 Mareckiego

Przebieg trasy:

Elbląg - Gronowo Górne - Nowina - Przezmark - Sierpin - Wilkowo - Pomorska Wieś - Zastawno - Zaścianki - Młynary -  Kolonia Stare Siedlisko - Stare Siedlisko -Zaporowo - Jezioro Pierzchalskie - Zaporowo - Kurowo Braniewskie - Błudowo - Stare Monasterzysko - Nowe Monasterzysko - Majewo - Milejewo - Ogrodniki - Łęcze - Elbląg /Jelenia Dolina/ - /Próchnik/ - /Krasny Las/ - /Zajazd/ - /Bielany/ - Elbląg