|
ZOBACZYĆ WIOSNĘ, POSŁUCHAĆ PTAKÓW
MAREK BARCHANOWICZ - 01.04.2007
|
|
|
|
O
wyznaczonym czasie na placu przy dworcu wstawiło się 10
uczestników wyprawy oraz jeden bez rowerka z powodu
kontuzji na ostatniej wycieczce przyszedł się przywitać
i pożyczyć najlepszego - dziękujemy Jurek i zdrowiej
szybko. Po krótkiej regulacji i zwiększeniu ciśnienia w
oponach z dwudziesto minutowym opóźnieniem wyruszyliśmy
na planowaną trasę. Wybraliśmy podjazd przez Dębicę po
krótkim wysiłku przecięliśmy "berlinkę", minęliśmy
Zalesie i w Borzynowie zrobiliśmy krótką przerwę. Od
Borzynowa zaczęła się droga nieutwardzona, która biegła
częściowo przez Park Krajobrazowy. Następna miejscowość
to Sąpy gdzie dołączył do nas kolega biker z Pasłęka,
wszyscy udaliśmy się w kierunku Zastawna. Tam,
zrobiliśmy niezłe zamieszanie pod sklepem spożywczym,
zaopatrując się w napoje i słodycze, z czego była
zadowolona Pani sklepowa. Stamtąd obraliśmy kierunek na
Nowe Monostarzysko i Zajączkowo, o tej miejscowości
zaczęła się trasa typowa trasa terenowa - ze zmianą
planów, ponieważ udaliśmy się do Tolkmicka w celu
sprawdzenia siły wiatru na Zalewie, tam dołączył do nas
samotny jeździec i znowu było nas jedenastu, nie
wspomniałem wcześniej na wysokości Zajączkowo - Kadyny
niestety musieliśmy pożegnać kolegę z Pasłęka (defekt
siodła) - byłeś dzielny Czarny. Po uzupełnieniu płynów w
organizmie ruszyliśmy do Kadyn. Najłagodniejszy podjazd
wzdłuż strumienia sprawił nam nieco kłopotów, oddechy
pełną piersią mieszały się z śpiewem ptaków, co pomagało
nam pokonać tę różnicę poziomów. Zatrzymaliśmy się przy
sklepie w Pagórkach, jak wielu mieszkańców tej
miejscowości, po 10 minutach przerwy przejechaliśmy pod
nieczynną elektrownią wiatrową oraz ekstremalnym
odcinkiem leśnym i dojechaliśmy na "smoki" w Jeleniej
Dolinie, gdzie spora część Elblążan spędzała słoneczne
popołudnie. Padła propozycja, aby zaliczyć zjazd przez
Próchnik do Rangór, następnie parę minut asfaltem, był
monotonny i dużo blachosmrodów, a my mieliśmy jeszcze
sił w nogach wjechaliśmy przez Rubno Wielkie na poligon.
Tam śladami czołgów dojechaliśmy do nowobudowanej drogi
na Modrzewinę, ostatnie foto i każdy z nas pojechał w
swoją stronę. Ogólnie podsumowując zrobiliśmy 95 km z
czego 70% to teren lekki lub ciężki (zerwany łańcuch
wyłamane błotniki i siodło), ukłony dla bikerów którzy
mają na takich wyprawach małe serwisy naprawcze i
usterki są usuwane w kilka minut. Kończąc wyprawę
zauważyłem u wszystkich uczestników rozwichrzone włosy i
komary na zębach - bo właśnie po tym rozpoznaje się
wesołych rowerzystów.
Dziękuje wszystkim za uczestnictwo i
pozdrawiam - Marek Barchanowicz
fotki Piotra Polska
Północna |
|
|
|